Poradnik dla kierowców
Chcesz przewieźć kogoś z granicy? Poniżej konkretny poradnik jak to robić od osoby, która to robi. Podczas weekendu jeździłem po pograniczu, przewożąc uciekinierów z Ukrainy w głąb kraju.
Kilka moich obserwacji z pierwszej ręki - mały poradnik dla osób, które chciałyby pomóc w przewozie ludzi, a nie wiedzą jak zacząć.
1. Przede wszystkim – przygotuj się na to, że na razie działania są niezbyt dobrze skoordynowane (to nie zarzut – koordynacja tego wszystkiego to ogromne wyzwanie), więc działaj, ale i myśl.
2. Z tego co widziałem, potrzeby związane z transportem ludzi z granicy w głąb Polski są obecnie praktycznie nieograniczone... Jeśli więc masz samochód i trochę wolnego czasu – jedź. Ale z głową. Jazda „w ciemno” bezpośrednio na przejście graniczne, w sytuacji, gdy nie masz „nagranego” konkretnego odbioru ludzi, jest bez sensu. Na przejściu w Hrebenne na przykład, cała malutka miejscowość jest zawalona samochodami i ludźmi, trudno tam wjechać i wyjechać, policja próbuje to kontrolować jak się da. Jeśli więc masz umówiony odbiór kogoś – jedź. A jeśli nie masz – jedź do jednego z punktów zbiorczych, które znajdują się przy przejściach granicznych (np. dla Hrebenne jest to szkoła w Lubyczy Królewskiej, kilka kilometrów od granicy)! Tam ludzie, którzy jakoś przedostali się przez granice, czekają na transport dalej. Na Facebook jest sporo informacji o potrzebach transportowych, szukaj na grupach, ja tak znajdowałem pasażerów.
3. Do przewiezienia są praktycznie wyłącznie kobiety i dzieci, kobiety raczej młode i w średnim wieku (starsze osoby zostały w domach). Sporadycznie mężczyźni (najczęściej obcokrajowcy, których wojna zastała na miejscu), młodzi mężczyźni mają z reguły zakaz wyjazdu.
4. Przygotuj sobie (np. z pomocą któregoś z obywateli Ukrainy) dużą kartkę w języku ukraińskim z informacją o tym, że oferujesz transport, ile miejsc, dokąd (miasta, w tym miasta znajdujące się na planowanej trasie), czy masz foteliki dla dzieci (większość uciekinierów to dzieci) i koniecznie dopisek „bezpłatnie” (na terenie samej Ukrainy oszuści biorą ogromne sumy pieniędzy za przewozy ludzi. Jest to bardzo przykre, ale to wojenne realia...). O ile do dużych miast z reguły łatwiej im się dostać np. pociągiem, o tyle do mniejszych, bardziej prowincjonalnych trudniej.
5. Większość ludzi przechodzi przez granicę pieszo. Z niczym. Wiozłem mamę z trójką chłopaczków 6-9 lat, którzy mieli ze sobą tylko mały plecaczek i to co na sobie. Podróżują tak nie (tylko) dlatego, że to biedni ludzie, ale też ze względów praktycznych, bez bagażu jest lżej… a oni sami nie wiedzą ile czasu i kilometrów będą musieli wędrować i czekać (na granicy czeka się co najmniej kilka godzin). Nie potrzeba więc dla nich ogromnej przestrzeni bagażowej. Ale im więcej miejsc w samochodzie, tym lepiej. Dlatego warto jechać samemu, a jeśli np. się boisz to maksymalnie w dwie osoby. A najlepiej dwoma samochodami.
6. Ci ludzie niczego nie potrzebują na początku. Są wykończeni. Dzieciaki padają i zasypiają momentalnie po kilkunastu godzinach w drodze. Nie zdejmują nawet kurtek. Są przemarznięci, godzinami czekają na granicy i potem już w Polsce. O nic nie proszą. Nie chcą z reguły nic jeść, zwłaszcza na początku podróży. Chcą spać i poczuć się spokojnie, bezpiecznie i ciepło. Warto jednak zabrać picie, jedzenie (zarówno treściwe jak i słodycze: termos z herbatą, kubki jednorazowe, butelkę do mleka dla noworodków, jakiekolwiek mleko w proszku, pampersy - kilka rozmiarów, chusteczki nawilżane, termos z gorącą wodą, krem na odparzenia, koc, leki na przeziębienie i na gorączkę, puste reklamówki, monety na toaletę, kable do ładowania telefonu).
7. Jeśli dajesz dzieciom jakieś słodycze, to takie, które będą mogły wsadzić do kieszeni i zjeść później. Dzieci mogą się wstydzić jeść przy Tobie.
8. Jeśli dorośli nie chcą opowiadać, to nie naciskać, nie zagadywać nadmiernie. Zaopiekuj się, w miarę możliwości bez emocji (dopóki są z Tobą).
9. Zatankuj co najmniej 50 km przed granicą. W Toruniu nie ma kolejek, a w takim np. Rzeszowie czeka się prawie godzinę. Brakuje też paliwa przy granicy.
10. Nie zabieraj żadnych darów „żeby nie jechać na pusto” (chyba że dokładnie wiadomo co jest potrzebne), a najgorszym pomysłem są ubrania. W pobliżu granicy leżą sterty toreb z ubraniami, jak spadnie na to deszcz to będzie do wywalenia. Ubrania będą potrzebne później, gdy uciekinierzy już znajdą się w miejscach docelowych. Zbierajcie, ale nie zabierajcie ich na granicę. Tam zaopatrzenie jest dość dobre, nie zauważyłem, aby czegoś brakowało.
11. Zadbaj o siebie. Emocje związane z sytuacją są gigantyczne. Zabierałem bezpośrednio z granicy dwie dziewczynki, które rodzice oddali mi, pożegnali się i wrócili na wojnę. Obcemu, łysemu, zarośniętemu osobnikowi, który wiezie je nie wiadomo gdzie. Nie mam pojęcia jak bardzo trzeba bać się o dzieci, aby przełamać inny strach, związany z oddaniem ich zupełnie obcym ludziom. A co czują dzieci, gdy ich rodzice (lub jeden z nich) zostają aby walczyć? Oni potrzebują (przynajmniej na początku) Twojego spokoju i opanowania.
12. Bądź gotowy/gotowa na błoto na siedzeniach, na nieprzyjemne zapachy po wielogodzinnej podróży, niechęć do rozmowy, wstyd, łzy i inne emocje.
13. Jeśli chcą zrobić Ci zdjęcie (np. z prawem jazdy, nazwiskiem) – pozwól na to (zakrywając wrażliwe dane), dzięki temu czują się bezpieczniej, wysyłając to zdjęcie bliskim.
14. Jeśli planujecie gdzieś nocować na miejscu – w strefie kilkudziesięciu kilometrów od granicy znalezienie miejsca w hotelu graniczy z cudem.
15. Jeśli nie możesz / nie chcesz jechać – nie przejmuj się. Pomoc uciekinierom z wojny to bieg długodystansowy, a nie sprint, chociaż obecnie nie ma nic ważniejszego, niż przewiezienie ich dalej. Ale za chwilę będzie można pomóc na miejscu.